Conlang Wiki
Advertisement
Symbol protestów w Kandanii

"Otwarty ptak"- Ammai-bnama- w narodowych barwach Kandanii, nawiązuje wyglądem do jednego z symbolu kandańskości- sokoła, a także do otwartej księgi, używany jako symbol pokojowych protestów przez studentów, stał się z czasem nieformalnym godłem protestujących

KPO ruch

Flaga Kandanijskiego Ruchu Obywatelskiego- od VII 2020 r.

Protesty społeczno-polityczne rozpoczęte 23 czerwca 2020 r. w stolicy Kandanii, Kámie, trwające z różnym natężeniem do dziś (czerwiec 2021 r.). Spowodowane zostały pogarszającą sie sytuacją na rynku pracy, rynku mieszkaniowym, w służbie zdrowia, a także ujawnionymi skandalami dotyczącymi powiązań świata biznesu i polityki. Rozszerzyły się na wszystkie regiony kraju oraz wiele grup społecznych, zawodowych, politycznych, wiekowych i etnicznych, odrodziły także napięcia społeczne i narodowościowe.

Przyczyny

Kandania przeżywała liczne napięcia społeczne oraz polityczne w II połowie XX wieku, gdy kraj opracowywał zasady redefinicji swej narodowej tożsamości, której wykładnia opierała się na wydarzeniach z połowy XIX wieku, gdy przewrót części arystokracji i klasy średniej wprowadził monarchię parlamentarną i budować zaczął zręby nowoczesnego, scentralizowanego państwa. W II połowie XX wieku w siłę wzrósł wcześniej wydający się małym zagrożeniem mianijski nacjonalizm, szczególnie na centralnych stepach oraz w regionie Pifik. Kraj od dziesięcioleci borykał się też z problemem dofinansowania regionów wiejskich oraz ustawodawstwem socjalnym, zwłaszcza dla uboższych społeczności mianijskich. Dość oligarchiczną strukturę biznesu próbowały bez powodzenia, torpedowane przez lobbystów rządy różnych partii politycznych. Widoczne jeszcze w XXI w. było małe wsparcie dla regionalnej klasy średniej i zaniedbanie infrastruktury oraz gałęzi usług i przemysłu energetycznego. Wiele przedsiębiorstw prowadzonych przez niższą klasę średnią zostało wykupionych lub upadło przez niepodołanie konkurencji ze strony wielkich koncernów zagranicznych oraz oligopoli powiązanych niejasno z różnymi politykami, liderami duchowymi i społecznymi, czy zagranicznymi inwestorami.

Oburzenie ludności budziła, wprawdzie malejąca, lecz wciąż dostrzegalna, działalność przestępcza, objawiająca sie w handlu narkotykami, czy finansowaniu zbrojnych radykałów lewicowych, jak i prawicowych. Uwikłanie nierzadko bywały w to elity centralne i regionalne. Na przemian rządzące Pokój i Wolność oraz Partia Rozwojowa wymieniały jedynie skład administracji i wprowadzały zaufanych urzędników w regionie oraz ogłaszały "papierowe reformy" (lnakbot), niewdrażane de facto w życie. Nierozliczona była korupcja na różnym szczeblu i w różnych dziedzinach życia. W większych miastach tworzył się ruch oburzonych na działania deweloperów i osłaniających ich polityków różnych opcji, objawiające się m.in. w ustawianiu przetargów, czy eksmisjach mieszkańców, co drażniło zwłaszcza mniejszość mianijską. Podziały etniczne i społeczne zaznaczały się także w obrębie wspólnot religijnych. Duchowni mulinijscy i tobojscy czesto brali udział w lokalnych układach, nie biorąc w obronę ludzi dyskryminowanych, czy będących w trudnej sytuacji finansowej. Nie pomagało tworzenie grup pozornej odnowy moralnej, będących często rozsadnikami skrajnych ideologii społeczno-etnicznych, bądź/ i powiązanych ze światem przestępczym i polityką.

W 2019 r. pracę straciło w wyniku cięć budżetowych wielu nauczycieli i lekarzy, a ich oburzenie zwiększyło się, gdy minister edukacji Avim Nubsaal zaproponowała protestującym "przebranżowienie się". Problemy dotyczyły także przeładowania liczebnego szkół, archaicznych programów nauczania, słabej kontroli ministerstwa nad niektórymi placówkami, kiepskich płac, korupcji w kuratoriach i złego stanu technicznego budynków. Podobne bolączki doświadczały pracowników służby zdrowia oraz pacjentów. Bankructwo kilku prywatnych funduszy zdrowia w 2017 r. doprowadziło do próby stworzenia takowego przez rząd, lecz w 2019 r. ujawniono szereg nadużyć i niedoskonałości. Na jaw wyszły nagrania z udziałem kilku gubernatorów i poważanych lekarzy, dotyczące nieuczciwych praktyk biznesowych.

W czerwcu 2020 r. rząd zapowiedział podwyżki opłat za prąd i wodę, a także m.in. za akademiki i komunikację miejską. Oburzyło to część samorządowców, którzy mają prawo do ustalania własnej polityki podatkowej, a w większym stopniu studentów i młodych przyjezdnych pracowników. Światło dzienne ujrzały nagrania z udziałem czołowych ministrów, kilku sędziów, kapłanów, profesorów, biznesmenów i kilkunastu polityków opozycji, które poświadczały o skorumpowaniu elit. Minister budownictwa miał masowo wydawać zaprzyjaźnionym firmom zwolnienia z części podatków w zamian za obsadzenie zaufanych ludzi i krewnych w zarządach, zaś minister edukacji prowadziła tajne rozmowy z maurozyjskimi i lubijskimi potentatami naftowymi, zaocznie skazanymi za finansowanie skrajnie prawicowych bojówek, także w Kandanii. Kilku wiceministrom udowodniono nepotyzm, pranie brudnych pieniędzy, obraźliwe wpisy w internecie dotyczące pielęgniarek, czy studentów oraz szowinistyczne wypowiedzi antymianijskie. Premierowi Kumdze otwarcie zarzucano budowanie imperium medialno-przemysłowego i przekupywanie dziennikarzy, w korupcję i podejrzane kontakty podejrzani byli też pewni politycy opozycji.

Przebieg protestów

Początek protestów (czerwiec 2020)

Już w połowie czerwca w sieci i na ulicach większych miast organizowano drobne akcje protestacyjne i happeningi. Byli to głównie ludzie związani ze służbą zdrowia i samorządami studenckimi, ale też przedstawiciele środowisk lokatorskich i stowarzyszeń obywatelskich oraz niektórzy przedstawiciele show-biznesu, polityki i duchowieństwa. 15 czerwca pielęgniarki na Placu Miedzianym w stolicy obkleiły siedzibę Ministerstwa Zdrowia i Kultury satyrycznymi afiszami przedstawiającymi minister zdrowia. 17 czerwca rozpoczęły protest, żądając podwyżek płac i polepszenia warunków pracy. Po kilku dniach dołączyli do nich lekarze. Policja kilkakrotnie wylegitymowała zgromadzonych, lecz ci wciąż na nowo się gromadzili, wsparli ich studenci, aktywiści miejscy i sympatycy ruchów obywatelskich. 19 czerwca użyto pałek wobec kobie formujących, jak same to nazwały, "kordon sanitarny" wokół siedziby Min. Zdrowia. Doszło do pierwszych starć służb z co agresywniejszymi manifestantami. Pielęgniarki w całej Kandanii rozpoczęły strajki głodowe i formowanie "kordonów" wokół budynków publicznych. Ich stanowisko zaogniły uparcie powtarzane deklaracje rządowe odnośnie odmowy spełnienia żądań oraz ujawnienie uważanej powszechnie za obraźliwą wypowiedź minister zdrowia wypowiedzianą na zebraniu partii rządzącej na temat protestujących "Niech leczą sami siebie".

Zaostrzenie nastrojów i organizowanie się protestujących (23 VI -16 VIII 2020)

22 czerwca do strajku w stolicy, dużych ośrodkach i miasteczkach dołączyły rzesze studentów, prawników, rzemieślników, a także przedsiębiorcy, aktywiści społeczni, rolnicy i artyści. Pewni pisarze i aktorzy ogłosili w sieci wsparcie dla protestu. Użycie przez policję gazu łzawiącego i poszkodowanie kulami gumowymi 5 osób 23 czerwca zradykalizowało nastroje na Placu Miedzianym. Różne grupy społeczne, zawodowe, polityczne i religijne zaczęły organizować własne delegacje. Oburzenie tłumów nieco osłabło po zapowiedziach premiera co do podjęcia reform społecznych. 29 czerwca burmistrz Kamy wezwał jednak manifestantów do opuszczenia centralnego placu stolicy. Wobec odmowy w porozumieniu z rządem ratusz wysłał na Plac siły porządkowe, które otoczyły manifestujących i wezwały ich do wycofania się. Negocjacje prowadził w imieniu protestujących 30-letni prawnik z Pifik, Mianijczyk Hnughi Mŏsnasatta, czym zyskał sobie uznanie zgromadzonych. Siły porządkowe zerwały ugodę 2 lipca, jako pretekst podając prowokacje nacjonalistów kandanijskich, którzy mieli obrzucić radiowozy petardami. Policja oraz Specjalna Jednostka Ochrony "Vomdêg" (Pantera), o której obecności opinia publicznia nie wiedziała, w nocy przypuściły atak na protestujących z użyciem pałek, armatek wodnych i gumowych kul. Szturm mający na celu wyprzeć "samozwańcze milicje radykałów" (których w rzeczywistości nie było), nie powiódł się wskutek nieprzejednanej postawy 39-letniego Mduhtaana Vimsnifa, umiarkowanego nacjonalistycznego społecznika i byłego artysty, który zaangażował się w działania prosocjalne rok wcześniej, a także mulinijskich i tobojskich kapłanów, którzy sformowali "łańcuch pokoju" wokół protestujących. Nagrania zgromadzonych ujawniły stosowanie tortur przez oddział SJO, a już sama jego obecność nazajutrz wstrząsnęła społeczeństwem. Opozycja zaczęła żądać najpierw dymisji szefa stołecznej policji, potem zaś miejskich władz oraz premiera. Oburzenie obywateli wykazały marsze wsparcia dla manifestantów w całym kraju. Skrajni lewicowi i nacjonalistyczni- kandanijscy i mianijscy działacze- wszczęli bójki z policją, rozpoczęto, potępioną przez przywódców protestujących, akcję demolowania komisariatów i zastraszania policjantów. Władze wykorzystały to jako pretekst do prewencyjnych aresztowań krytykujących rząd radykalnych polityków oraz do delegalizacji paramilitarnego, szowinistycznego, lecz, co ciekawe, prospołecznego ruchu "Samikaht" (Cięciwa).

Protestujący w regionach zaczęli się organizować w komitety wsparcia, łączące ludzi o różnym pochodzeniu, poglądach i celach. Łączyła ich chęć zmiany sytuacji, przeważali młodzi Kandanijczycy, często świadomie ignorujący dotąd nierzadko bolesne w skutkach podkreślanie etniczności ogólnokandanisjkiej, bądź mianijskiej. Niżsi duchowni nierzadko zaczęli ujawniać nadużycia centrali, prawnicy prezentowali przykłady nadużyć służb i deweloperów, demaskowali afery. Baza społeczna protestów w regionach i stolicy poszerzała się. Organizowanie się mainifestantów poza Kámą wymusiło niejako oddolnie organizację na Placu Miedzianym. Wówczas dopiero ujawniły się sprzeczności interesów między protestującymi. Były to niesnaski etniczne, ale i spory gospodarcze, czy światopoglądowe. Wśród zgromadzonych znajdowali się lewicowcy, demokraci, nacjonaliści kandanijscy i mianijscy, politycznie wybitnie skłóceni, a także konserwatywni toboiści i muliniści. W dodatku parlamentarna opozycja próbowała ostentacyjnie dołączyć do protestu. Wiele lokalnych strajków i akcji przejęła lewica i mianijscy działacze, lecz w stolicy środowisko prawnicze, lekarskie i aktywiści obywatelscy przynajmniej do sierpnia blokowali te akcje, oskarżając, iż politycy pragną spijać sukcesy kosztem krwi i ofiarności zwykłych obywateli. Partia Rozwojowa spróbowała więc innego działania- pojedynczy działacze angażowali się w pomoc różnym frakcjom, organizowali też lokalne akcje i pomoc prawną, przez fundacje finansowali też różne przedsięwzięcia. Częściowo to wzmacniało protest, lecz na krótką metę. Zaangażowanie niektórych oskarżonych o korupcję działaczy wykorzystali w swej narracji rządzący, ale i konkurujące stronnictwa. Z czasem partie parlamentarne uzależniły od siebie poszczególne frakcje, najsilniej było to widoczne w przypadku Mianijskiej Partii Wyżyn, która finansowała mianijskie siły porządkowe i prawicowych aktywistów tej narodowości.

Ujawnił się konflikt na linii Mŏsnasatta-Vimsnif. Tego pierwszego popierali głównie działacze mianijscy różnych opcji, regionaliści, społecznicy umiarkowanie konserwatywni, centrowi i lewicowi, a także część toboistów, drugiego zaś- konserwatywni muliniści, nacjonaliści kandanijscy, narodowi demokraci, często też ludzie z nizin społecznych. Na niektórych polach obaj liderzy rywalizowali o zbliżone grupy zwolenników. Z czasem wyłonili się też nowi liderzy, jak skrajna demokratka Omu Tisaghamakka, wspierana przez większość Mianijczyków, przedstawicieli imigrantów, lewicy i część inteligencji toboistycznej. Vimsnif w wyniku porozumienia wewnętrznego miał organizować siły porządkowe, czuwające nad bezpieczeństwem zebranych, szybko jednak zmieniły się one w jego prywatną quasi-milicję, służącą do agitacji, zbierania zwolenników oraz w dokuczaniu, a w skrajnych przypadkach bicia oficjalnie znajdujących się po tej samej stronie imigrantów lubijskich, dahenijskich, czy kurumijskich. Mŏsnasatta miał zająć się tworzeniem sieci klubów dyskusyjnych, sieci kontaktów oraz dialogiem z rządem. Premier 18 lipca ogłosił plan naprawczy, opierający się na zasadach sprawiedliwości społecznej, solidarności, porozumienia i poszanowania pluralizmu. Z liderów protestu kategorycznie odrzuciła jego ofertę tylko Tisaghamakka, którą prawica oskarżała o wspierania bojówek mianiskich. Te nie były jednak jednorodne, gdyż miały charakter prawicowy, jak i lewicowy, były wykorzystywane przez różne strony rywalizacji wewnątrz protestu, a nawet przez służby. Inni liderzy sformowali delegacje, lecz ich starania storpedowali lokalni działacze, domagający się udziału w nich. Vimsnif odmówił, oskarżając rolnika Takkbama Gêdlâssuba, szefa protestów na południu, o chęć rozbicia jedności protestujących. Narastający chaos wykorzystał rząd i 21 lipca premier wysłał na Plac Miedziany oraz do niektórych miast na południu kraju armię. Gdzieniegdzie, także w stolicy, manifestanci dali sie sprowokować. Bojówki różnych opcji spowodowały, iż 5 policjantow i 2 żołnierzy znalazło się w stanie krytycznym, a najpewniej w wyniku zbłąkanej kuli zginęła 15-letnia dziewczyna Tivi Msab. Tragedia stała się punktem przełomowym. Na ulice wszystkich miast-stolic regionów, ale i nawet wsi wyszły tłumy ludzi wszystkich opcji, domagając się śledztwa w sprawie nadużyć i ostrych kar dla służb porządkowcych, a jej nazwisko i zdjęcie stały się symbolami oporu obywatelskiego znanymi w całym Esakarze.

Mŏsnasatta wykorzystał narastające zwątpienie i słabnące morale w obozie protestujących. Przeczuwał zagrożenie ze strony prawicy i radykalnej lewicy, zależało mu też na zachowaniu jedności. 28 lipca ogłosił powstanie Zjednoczonego Ruchu- Obywatele dla Ojczyzny, 2 sierpnia przekształconego w Kandańskie Porozumienie Obywatelskie. Ogłosił bez wiedzy Vimsnifa i Tisamaghakki ich akcesję do inicjatywy. Miała ona gromadzić wszystkie siły przeciwne rządowi i chcące wprowadzenia realnej demokracji i sprawiedliwości w Kandanii.




Advertisement